Skontaktuj się z nami: + 48 22 150 15 10

Nie udało Ci się dodzwonić? Nasz zespół właśnie rozmawiał z pacjentami. Prosimy zostaw swoje zapytanie a oddzwonimy na pewno, by ustalić, jak możemy Ci pomóc.

04.04.2022

Palejowe ABC – WIĘŹ

Praca i wkład Mary Ainsworth w rozwój psychologii zmieniły patrzenie na niemowlęta i nieco starsze dzieci. Jej badania skupiające się na tym, co dzieje się podczas separacji niemowlaków i rodziców, rozwinęły teorię więzi stworzoną przez Johna Bowlby’ego, jak również zapoczątkowały powolny proces powrotu do tego, aby nie rozdzielać dzieci i rodziców np. po porodzie czy podczas hospitalizacji.

John Bowlby opisał system zachowań przywiązaniowych, których zadaniem jest zapewnienie dziecku bezpieczeństwa i przeżycia w świecie. Zaliczył do nich ssanie, przywieranie do opiekuna, uśmiechanie się i podążanie za rodzicem. Do tych kluczowych zachowań należy również płacz i krzyk, które mają na celu przywołać opiekuna i zakomunikować mu, że jakieś potrzeby dziecka są niezaspokojone. Bolwby obserwował te zachowania nie tylko u ludzi, ale w ogóle u ssaków.

Płacz lub krzyk dziecka, kiedy zostaje samo w pokoju albo kiedy opiekun odkłada go do łóżeczka, to nie jest wyrachowane zachowanie, które ma na celu zmanipulować otoczenie i „wymusić” na nim różne rzeczy. To jest po prostu czysto rozwojowa kwestia, dzięki której ludzie w ogóle mieli szansę przetrwać w trudniejszych czasach, ponieważ jedynie dzieci, którymi ktoś bacznie i uważnie się opiekował były bezpieczne. A manipulacja i wymuszanie? Z punktu neurobiologii i rozwoju mózgu – są po prostu niemożliwe! To tak skomplikowane umiejętności wymagające wiedzy, doświadczenia i odpowiednio rozwiniętych płatów przedczołowych, że u niemowlaka, który nawet nie potrafi sam usiąść, jest czymś niewykonalnym.

Wracając jednak do badaczki Mary Ainsworth, warto wspomnieć o stworzonej przez nią procedurze obcej sytuacji. Ainsworth wraz ze swoimi studentami badała przywiązanie w relacji matka-dziecko. Dzieci w wieku od jednego do dwóch lat na przemian zostawały z matką lub obcą osobą. W ten sposób można było zaobserwować, w jaki sposób dzieci zachowują się przy rodzicu, w jaki przy kimś nieznajomym, a jak się zachowują, kiedy opiekun wracał. Na podstawie tych obserwacji wysnuto wnioski o istnieniu trzech głównych stylów przywiązania. Styl bezpieczny miało ok. 2/3 dzieci, natomiast pozostałe dzieci przejawiały styl pozabezpieczny (unikający lub lękowo-ambiwalentny). W następnych latach dołączył do tej klasyfikacji styl zdezorganizowany, który jest najrzadszy, ale okupiony ogromnym cierpieniem dzieci – występuje u maluchów, które narażone są na przemoc i wykorzystywanie seksualne.

Choć styl przywiązania kształtuje się przede wszystkim w relacji z głównym opiekunem, okazuje się, że nie musi być wcale taki sam ze wszystkimi bliskimi osobami. Oznacza to, że z mamą lub tatą dziecko może tworzyć bezpieczną więź, natomiast z drugim z opiekunów – babcią, dziadkiem lub inną często widywaną osobą – już nie. Co więcej, na kształtowanie się przywiązania ma wpływ nie tylko to, w jaki sposób opiekun odpowiada na potrzeby dziecka i reaguje na nie. Równie ważne jest to, jaki temperament ma dziecko.

Dzieci, które dużo płaczą, długo nie przesypiają nocy, mają trudności z jedzeniem i wymagają intensywniejszej opieki niż inne, mogą częściej prezentować pozabezpieczny styl przywiązania. Takie dzieci dla harmonijnego rozwoju i bezpiecznej więzi potrzebują czujnego, uważnego i odpowiadającego na potrzeby dziecka rodzica, co stanowi dla niego pewne wyzwanie, ponieważ musi by na tyle świadomy swoich zasobów i ograniczeń, żeby zapewnić dziecku opiekę skrojoną do jego potrzeb.

Warto przy tym pamiętać – i jest to informacja przynosząca pewną ulgę – że nie ma idealnych rodziców, a kluczem do harmonijnego rozwoju dziecka nie jest bycie perfekcyjnym, ale, jak mawiał Donald Winnicott, wystarczająco dobrym. W relacji z wystarczająco dobrym opiekunem dziecko rośnie w przekonaniu, że jest ważne, widziane i bezpieczne, i że jest ktoś, kto się o nie troszczy. Dzięki temu może z większą otwartością i ciekawością poznawać otaczający je świat i zdobywać nowe umiejętności. Dziecko, które wykształciło bezpieczny styl przywiązania, najczęściej wyrasta na dorosłego, który potrafi budować trwałe związki, nie obawia się bliskości, potrafi radzić sobie z emocjami i cechuje się wiarą w siebie i swoje umiejętności.

Kiedy coś idzie nie tak, a dziecko nie otrzymuje takiej opieki, jaka jest mu potrzebna, bo np. rodzic jest wycofany, nie ma wsparcia w opiece nad dzieckiem, ma trudności z własnym zdrowiem psychicznym lub fizycznym, nie wie, w jaki sposób wspierać i wychowywać dziecko, jak również powiela szkodliwe wzorce wyniesione z własnego domu rodzinnego, u dziecka może wykształcić się pozabezpieczny styl przywiązania. Od zachowania rodziców zależy, czy będzie on unikający, czy lękowo-ambiwalentny.

Wydawać by się mogło, że kiedy niemowlę jest nakarmione i przewinięte, to nie powinno płakać. A kiedy płacze, to być może „wymusza” branie na ręce. Nic bardziej mylnego. Potrzeba bezpieczeństwa emocjonalnego i bliskości z opiekunem jest tak samo ważna, jak potrzeby fizjologiczne. Przytulanie, bujanie, noszenie na rękach, a w późniejszym okresie wspólna zabawa czy czas spędzony razem na rozmowie to czynniki pomagające zdrowo się rozwijać. Dzieci z unikowym stylem przywiązania zazwyczaj nie sprawiają trudności otoczeniu. Są ciche i wycofane, unikają bliskości z innymi ludźmi i są bardzo samodzielne. Takie cechy mogą być dodatkowo wzmacniane przez otoczenie i interpretowane jako dojrzałe zachowanie, podczas gdy dziecko czuje się opuszczone, a jego emocje i przeżycia nieważne.

Gdy rodzic reaguje w sposób trudny do przewidzenia – czasem unika i odrzuca dziecko, innym razem natomiast jest czuły i troskliwy  – u dziecka może ukształtować się lękowo-ambiwalentny styl przywiązania. Dziecku towarzyszy lęk i niepewność. Brakuje mu pewności, w jaki sposób zachowa się rodzic. Prowadzi to niekiedy do wybuchów złości u dziecka, jak również braku poczucia bezpieczeństwa. Dziecko, które pozostaje w ciągłym napięciu może reagować w taki sposób, jaki wydaje się otoczeniu przesadzony. Pod tym jednak kryje się cierpienie i brak dorosłego, który nauczyłby dziecko, w jaki sposób regulować swoje emocje i zapewniłby mu oparcie.

Choć w dorosłość wchodzimy z już ukształtowanym stylem przywiązania, nie oznacza to, że jesteśmy skazani na niego do końca życia. Na początku prac nad więzią rzeczywiście uważano, że raz wykształcony styl nie ulega zmianom już do końca życia. Było to dość pesymistyczne spojrzenie na ten temat i zakładało, że ktoś z pozabezpiecznym stylem przywiązania nie będzie potrafił tworzyć satysfakcjonujących związków. Okazuje się jednak, że mamy możliwość modyfikacji sposobu, w jaki przywiązujemy się do innych.

Tworzenie relacji z osobami, które mają bezpieczny styl przywiązania, potrafi zmieniać sposób tworzenia więzi przez inne osoby. Innym sposobem jest psychoterapia, w której jednym z czynników leczących jest relacja. I choć w dzieciństwie nie mieliśmy szansy na bezpieczne przywiązanie, a od rodziców nie otrzymaliśmy tego, czego w tamtym momencie potrzebowaliśmy najbardziej, to teraz możemy świadomie nad tym pracować i wdrażać zmiany w życie, co przełoży się nie tylko na związki romantyczne, ale również, a może przede wszystkim, te z własnymi dziećmi.